Dojdziemy do celu

Dojdziemy do celu

Górne Łużyce w okresie transformacji

»Łużyce w okresie transformacji«

Książka „Dojdziemy do celu - Łużyce w okresie transformacji” przedstawia piętnaście osób, które żyją, pracują i są zaangażowane w Łużycach. Opowiadają o swoich doświadczeniach, środowisku, w którym żyją, swoich projektach i o tym, jak według nich mają wyglądać Łużyce po zmianach strukturalnych. Są to bardzo różne historie z Saksonii i Brandenburgii, z Dolnych i Górnych Łużyc, mężczyzn i kobiet, miejscowych, osób powracających i napływowych. Jak różne mogą być doświadczenia, poglądy i opinie przedstawionych osób, tak jedno pytanie łączy wszystkie te osoby: jakie zmiany gospodarcze, społeczne i socjalne w przyszłości Łużyc pociągnie za sobą zaprzestanie wydobycie węgla brunatnego?

To coś, z czym Łużyczanie mają doświadczenie, w końcu to nie pierwsza zmiana strukturalna. Różnica w stosunku do wstrząsów gospodarczych i społecznych po 1989/90 polega na tym, że tym razem naprawdę może to być przełom, na który jest jeszcze czas i na którą przeznaczono 17 miliardów euro, aby poradzić sobie z konsekwencjami. Dlatego jest też miejsce i czas na pytania: Jak chcemy żyć za dwadzieścia lat? Jak możemy zaangażować ludzi, którzy chcą być uczestnikami zmian strukturalnych? Jak możemy wykorzystać fundusze do wspierania nowych i innowacyjnych pomysłów i projektów? Jak możemy zapewnić, aby nasze dzieci również miały perspektywy i pozostały na Łużycach?

Książka, która powstała w ramach projektu " Socjalne zmiany strukturalne i responsywnne doradztwo polityczne na Łużycach" w Instytucie Badań nad Transformatywnym Zrównoważonym Rozwojem w Poczdamie (Institut für transformative Nachhaltigkeitsforschung), ma na celu dostarczenie impulsu do dyskusji nad takimi pytaniami. Książka stała się dla nas okazją do rozmowy z Franziską Schubert.

Franziska Schubert jest członkinią grupy parlamentarnej Bündnis90/Die Grüne w Radzie Powiatu Görlitz i saksońskim Landtagu oraz radną miejską w Ebersbach/Neugersdorf, gdzie mieszka. Urodziła się w Löbau, studiowała w Osnabrück i Budapeszcie, a przed powrotem na Górne Łużyce prowadziła badania na Uniwersytecie Drezdeńskim nad rozwojem obszarów przygranicznych, miast i regionów oraz problematyką zmian demograficznych we wschodnich Niemczech i Europie Wschodniej.

Franziska Schubert prowadzi kampanię na rzecz większego udziału obywateli w zmianach strukturalnych i jest jedną z osób przedstawionych w książce. Rozmawialiśmy z nią o tym, co zrobić, by zmiany te się udały i jakie wyzwania stoją przed Górnymi Łużycami.

2019 Franziska Schubert von Matthias Gahmann 300dpi
Franziska Schubert (Foto: Matthias Gahmann)

Christine Herntier, burmistrz Sprembergu, powiedziała: "Należy zainteresować tą kwestią przede wszystkim młodych ludzi, w przeciwnym razie miliardy, które są dostępne na zmiany strukturalne, zostaną zmarnowane. Jak przystosować Górne Łużyce dla wnuków?

Młodzi ludzie powinni być poważnie zaangażowani w procesy decyzyjne. Powinniśmy tworzyć formaty, które sprawią, że będą chcieli się zaangażować. Już istnieją różne inicjatywy, takie jak projekt "Łużyce z przyszłością", w ramach którego drezdeńscy uczniowie opracowali model większego zaangażowania obywatelskiego. Potrzebujemy także Radę Dzieci i Młodzieży, która nie tylko będzie doradzać, ale także będzie miała prawo głosu. Niestety, w chwili obecnej dzieje się zdecydowanie zbyt mało. Obawiam się również, że pomysły i projekty spoza głównego nurtu polityki regionalnej, takie jak projekty klimatyczne, nie są przyjmowane z otwartymi ramionami i dlatego nie są w ogóle realizowane.

W swojej książce mówi Pan o niezdrowym oportunizmie i lordowskim zachowaniu przywódców politycznych. Czy to jest powód, dla którego zaangażowanie obywatelskie jest od początku kierowane w określoną stronę lub od razu odrzucane?


Pieniądze na zmiany strukturalne są rozdzielane przez gminy i miasta. Oni też zgłaszają projekty lub w niektórych przypadkach już je zgłosili. W chwili obecnej nie jest jasne, na co obywatele mogą mieć bezpośredni wpływ. Wyrażanie opinii a poważny udział to dwie różne rzeczy. Istnieje pewna obawa przed transparentnością i uczestnictwem. Dotychczas decyzje w administracji były podejmowane zgodnie z hasłem: Zbyt wielu kucharzy może popsuć rosół, zrobimy to tak, jak uważamy za stosowne. Wydaje się to nieaktualne. Daje to wielu ludziom poczucie, że nie ma sensu się angażować, bo ich pomysły i tak nie zostaną wysłuchane. Przez odgórne podejmowanie decyzji traci się zaufanie i wywołuje rezygnację, ponieważ ludzie nie czują się traktowani poważnie. Takie postępowanie odbiera nie tylko młodym odwagę do aktywnego zaangażowania się w działania na rzecz zmian. W ten sposób tracimy ludzi, którzy w przyszłości mogliby wziąć na siebie odpowiedzialność.

Jak można to zmienić?


Jednym z sposobów jest promocja. Zachęcamy do korzystania z publicznego prawa do zadawania pytań podczas posiedzeń rad miejskich i gminnych oraz rad powiatowych. Innym pomysłem byłaby reprezentatywna rada, podobna do ławy przysięgłych w USA. Tam członkowie są losowani według przekroju społeczeństwa. Dlaczego właśnie teraz nie powołać takiej rady, która byłaby zaangażowana w podejmowanie decyzji dotyczących projektów zmian strukturalnych? Jest to dobra okazja, aby spróbować. Poza tym potrzebujemy wymiany opinii poza tradycyjnymi strukturami, abyśmy mogli podejść do problemów w sposób kreatywny lub oparty na formie zabawy.

Dlaczego większość ludzi najwyraźniej nie wierzy, że zmiana strukturalna może się powieść?


Niestety, myślenie to nadal częściowo tkwi w latach 70. i opiera się w dużej mierze na budowie ulic wiejskich, w tłumaczeniu: dróg. Chciałabym, aby decydenci bardziej krytycznie zastanowili się nad tym, co oznacza nowoczesna infrastruktura, także z perspektywy systematycznego rozwoju, ponieważ sama budowa dróg nie zapewni naszemu regionowi postępu. Powinniśmy myśleć w kategoriach zrównoważonych struktur. Demograficznie nasz region się kurczy, a drogi budowane są z myślą o indywidualnym ruchu samochodowym. Być może pieniądze te można by sensowniej zainwestować w reaktywację linii kolejowych.

Klimat polityczny w naszym regionie jest trudny i nie charakteryzuje się dużą różnorodnością – pisze Pani w książce. Publiczne oszczerstwa, groźby i przemoc należały do metod ludzi wstecznych. Dlaczego więc warto wracać na Górne Łużyce?


Można to ująć tak: to co się dzieje w niedzielę na B96 jest czynnikiem, który nie zachęca do osiedlania się tutaj. Klimat polityczny na Górnych Łużycach jest konserwatywny do prawicowo-konserwatywnego, świadomość różnorodności i odmienności jest niewielka. Ludzie, którzy pracują nad tym, by coś zmienić, często myślą, że są sami, bo inni są głośniejsi. Musimy pokazać, że jest tu coś jeszcze, na przykład poprzez wypowiedzi gości, opinie czytelników lub po prostu dobre przykłady tego, co jest tu możliwe. Jeśli chce się, aby ludzie wracali lub przeprowadzali się na Górne Łużyce, trzeba również zadbać o to, aby istniały otwarte przestrzenie, które można kreować. Potrzebujemy ludzi, którzy chcą pchnąć ten region naprzód i będą pewni, że ich zaangażowanie nie osiądzie na mieliźnie. Jest to jedyny sposób, aby ruszyć z miejsca. Jeśli struktury administracyjne nadal będą robić swoje ponad głowami ludzi, jak to miało miejsce do tej pory, to będzie to frustrować nawet twardo stąpających po ziemi. Im częściej zaangażowani oywatele będą mieli złe doświadczenia i wpadną na mur, tym mniej będą się angażować w przyszłościowy rozwój tego terenu. Nasz region nie może sobie na to pozwolić.

Czy to się zmieni, gdy młodzi ludzie awansują na stanowiska polityczne?


Zmiana pokoleniowa, której potrzebujemy, nie przyjdzie sama z siebie. Chcemy ludzi, którzy pragną być częścią zmiany, z jednoznaczną postawę, którą przeniosą do starych struktur. Istnieją pomysły i wizje tego, jak może się to udać. Mam tu na myśli na przykład "University for Future", który obecnie rozwijamy wraz z Hochschule Zittau/Görlitz, a którego celem jest przekonanie młodych, studiujących tu ludzi, żeby zapuścili korzenie w tym regionie. A kandydatura Zittau na Stolicę Kultury pokazała, że tutejsi mieszkańcy dają się zainspirować wspólnymi celami i wizjami. Jednak do dziś jest tak, że trzeba się usprawiedliwiać, jeśli jest się za czymś - za zdrowym środowiskiem, za otwartym społeczeństwem. Ci, którzy są przeciwni wszystkiemu, nie muszą się usprawiedliwiać. Tak właśnie wygląda tutaj polityczny mainstream. Zbyt często ci, którzy nie kierują się wspólnym dobrem, są chronieni i promowani. Chodzi o to, aby umożliwić dyskusję na temat tego, jak chcemy wspólnie żyć w przyszłości. A temat dobra ogólnego i wspólnoty jest tu kluczowy. Również dla współczesnego, otwartego rozumienia naszej małej ojczyzny.

Dalsze przykłady i koncepcje, jak to się może udać, można znaleźć w książce „Dojdziemy do celu - Łużyce w okresie transformacji”, która ukazała się w lutym 2021 nakładem wydawnictwa CH Links Verlag i można ją m.in. zamówić w sklepie internetowym księgarni Buchkrone w Zittau: Online-Shop der Buchhandlung Buchkrone in Zittau