Poznanie na nowo stron rodzinnych

Poznanie na nowo stron rodzinnych

»Artysta Daniel Elias Böhm opuścił swój dom rodzinny osiem lat temu. Teraz wrócił i opowiada o swoim dawnym pokoju dziecięcym, jego znajomości czeskiego i potencjale kształtowania naszego regionu.«

Powróciłem w stronny rodzinne. Do tej pory dojeżdżałem na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Wtedy jest zawsze czas, aby powrócić do domu. Ale teraz jest to powrót do ojczyzny. Kiedyś napisałem piosenkę: "Serdeczne pozdrowienia z Zittau". Stałem na balkonie i wspominałem wszystkie imprezy, które tutaj zorganizowaliśmy. Więź z miastem rodzinnym była zawsze odczuwalna. Właściwie mieszkając tu myślisz, że jesteś na końcu świata. Ponieważ ma się wrażenie, że czas tu leci jakby wolniej. Przez pierwsze kilka lat moi rodzice zostawili mój pokój dziecięcy w takim samym stanie, w jakim ja go opuściłem. To było naprawdę przerażające. To było jak powrót do przeszłości. Jakbym znów miał złamane serce po mojej pierwszej ukochanej z dzieciństwa, która zerwała ze mną na balkonie. To było niewiarygodne!

Poznać ojczyznę na nowo

A teraz otworzyły się nowe możliwości. Za kilka lat mogę prowadzić bar-kręgielnie mojego ojca. Właściwie to bym dalej podróżował. Zawsze się zastanawiałem: czy to już wszystko? Czy już wszystko widziałem? W szkole teatralnej wpadłem na pomysł, aby zagrać przynajmniej raz w każdym regionie Niemiec. Na skutek tego po prostu zmieniłem swój cel: teraz gram jako gość i wciąż mogę spełnić to marzenie. Nie jestem wielkim podróżnikiem, ale myślę, że Niemcy mają tak wiele interesujących zakątków – te dialekty, ludzie, umiejętności i kompetencje jednostki, potrawy.

Kiedy zdecydowałem się powrócić tutaj z moją dziewczyną, sprzeczałem się sam ze sobą i zastanawiałem się, czy to naprawdę dobra decyzja. Ponieważ myślałem, że już wszystko i wszystkich tutaj znam. Ale ponieważ nie ma już żadnych granic, zdałem sobie sprawę, że jednak nie znam jeszcze wszystkiego - szczególnie w sąsiednich krajach. Mój najlepszy przyjaciel mieszka teraz w Libercu i dzięki niemu poznałem nowych ludzi mówiących po czesku, angielsku i niemiecku. Poznanie ojczyzny na nowo jest jak ojczyzna typu 2.0. Oznacza to również czerpanie z tego, czego się nauczyłem w ciągu ostatnich ośmiu lat. Jestem już w takim wieku, w którym mogę powiedzieć: teraz mogę pomóc kształtować tą okolicę i wnoszę świeże spojrzenie na nią. Ten potencjał kształtowania to dobra rzecz w tym regionie. Zaletą osoby powracającej jest to, że nadal istnieją tutaj sieci kontaktów. Czy to ludzie znajomi z przeszłości, czy ludzie, których nowo poznaje. Mam teraz o wiele więcej kontaktów i wszyscy wspieramy się nawzajem. To jest tutejsza zaleta. Ponieważ w Esslingen prawie nikogo nie znałem - z wyjątkiem ludzi w moim kosmosie teatralnym.

Mniej znaczy więcej

Właściwie to jest mi obojętne, gdzie mieszkam. Pytanie brzmi: jak kształtuje ten obszar, w którym żyje, co mogę jeszcze na nowo poznać? Podoba mi się fakt, że pomimo małego regionu tak wiele się tutaj dzieje. Latem wszędzie są festyny, w każdej wiosce coś się dzieje - i mieszkańcy biorą w tym udział. Teatr jest popularny, co nie jest oczywiste. W niektórych regionach kraju ludzie prawie nie chodzą do teatru. Mamy zespoły na żywo, przyrodę za rogiem – a wszystko na wyciagnięcie ręki. W Esslingen samochody budziły mnie co rano, teraz budzą mnie krowy. Czasami czuję, że świat nadal jest tutaj w porządku. Chociaż niektórzy ludzie mówią, że Zittau jest martwe i puste. Ale jest wystarczająco wielu innych, którzy widzą to inaczej. Może zarabia się tu mniej niż w starych landach, ale kiedy widzę, że w Esslingen bułka z serem kosztuje 2,90 euro, to myślę, że równie dobrze mogę iść na stację benzynową. Mieć mniej i pomimo to lepiej się czuć - to wszystko jest tutaj możliwe. Mam wrażenie, że jest wielu ludzi, którzy wiedzą, że nie będą tutaj bogaci, ale mimo to cieszą się życiem.

Bezgraniczne współżycie

Ja doceniam obszar wiejski. W mieście często jest aż natłok wydarzeń, ale tutaj może powstać coś nowego. Chciałbym stworzyć ofertę dla rodzin w dziedzinie teatru dziecięcego i młodzieżowego. Chcę także oferować wydarzenia muzyczne, dając ludziom miejsce, w którym mogą być zabawni i otwarci. Cudowną rzeczą jest tutaj to, że można być kreatywnym. Szkoda tylko, że niewielu ludzi jest w stanie zamówić w czeskiej restauracji po czesku. Zacząłem uczyć się języka czeskiego, ale nie umiem jeszcze formułować zdań. Jednak jest to początek pokazania sąsiadom, że podejmuje się wysiłek - i oni to doceniają. Raz stanąłem na stacji benzynowej i wymówiłem źle jedno słowo, a Czeszka mnie poprawiła. To jest po prostu miłe współżycie. To mnie uszczęśliwia. Zawsze mówi się, że jesteśmy tylko małym regionem. Ale jest tak wiele sposobów żeby się spotkać. W barze-kręgielni mojego ojca można byłoby zaoferować o wiele więcej wydarzeń także dla czeskich i polskich sąsiadów. Trzeba by było tylko o tym poinformować.

Spotkałem ludzi w Esslingen, którzy mówili: "Zittau jest takie piękne". Myślę, że ta pozytywna duma z naszego regionu, którą wielu ludzi tutaj odczuwa, przekazywana jest na innych. Dlatego jestem też zwolennikiem aplikacji o tytuł Stolicy Kultury: ponieważ to przyciągnie uwagę mediów, mam nadzieję, że również więcej turystów, kulturalnych projektów, wsparcie finansowe i lepszą koegzystencję. Myślę, że każdy z osobna mógłby od tego zacząć.