Opowieść graniczna
Opowieść graniczna
Górne Łużyce w okresie transformacji
Nigdy jeszcze takiej historii w Polsce nie było, być może nawet to ewenement na skalę europejską. Dzieje się na Trójstyku. Zdegradowana, wyludniona i zniszczona wieś ma szansę odbudować się na nowo, być ekologiczną i nowoczesną osadą. A wszystko dzięki przywiązaniu, szacunku do tradycji i kultury byłych mieszkańców Wigancic Żytawskich. Bo to o tej przygranicznej wsi będzie ta opowieść.
Wigancice Żytawskie, wieś o której źródła mówią już w XIV wieku, do II wojny światowej była poza Polską. Polska historia tej wioski trwa zaledwie półwieku. Przesiedleni tu po wojnie Polacy, głównie wojskowi, osiedlili się na dobre w tej przygranicznej, urokliwie położonej wiosce. Nie sądzili że rodzinna saga w tym miejscu tak szybko się zakończy... Już w latach 90. ubiegłego wieku wioska zaczęła się wyludniać, bo przemysł energetyczny wymagał poświęceń. Wigancice miały być zasypane nadkładem z pobliskiej kopalni „Turów”. Wieś miała stać się hałdą. Podjęto decyzję i mieszkańców wsi zaczęto wysiedlać, a po wysiedlonych burzyć domy. W trakcie procesu zasypywania wsi okazało się, że kopalnia zmienia plany. Nie będzie już zasypywać Wigancic a odkrywkę. Było za późno. Szkoła, sklepy we wsi już nie działały, zostało kilka rodzin, bez dostępu do świata, z widokiem na kopalnianą hałdę. Wynieśli się sami. Od ponad 30 lat wieś jest pusta. Polacy zniszczyli wszystko co budowane było tu przez 700 lat historii wsi, 50 lat pod zarządem polskim i po osadzie pozostały tylko drzewa owocowe, krzewy ozdobne, szczątki budowli i zgliszcza. ... Ale tak musiało być, Wigancice miały podzielić los wielu miejscowości, które pochłonęła odkrywkowa kopalnia. Rozwijający się polski przemył wymagał poświęcenia w postaci wywłaszczeń. Ludzie opuszczali swoje domy i wsie po to, by z Turowa mógł płynąć prąd.
I wszyscy zapomnieliby o wsi, gdyby nie historia domu, który jest wizytówką regionu. Domu, który dziś jest jednym z najpiękniejszych domów przysłupowych po stronie polskiej i jest to zarazem jedyna budowla, która przetrwała zniszczenie Wigancic. I to w jakim stylu! Dom Kołodzieja – dostojny strażnik pamięci. Przeniesiony z Wigancic do Zgorzelca 20 lat temu, odrestaurowany z największą starannością. Z tym budynkiem ocalała i historia domu, rodziny oraz całej wsi. Historia o której nie bardzo chcą pamiętać władze regionu czy kompleks Turów. I gdyby nie wspomnienia, gdyby nie dom kołodzieja który przypomina o wsi, gdyby nie ogromny sentyment byłych mieszkańców, pewnie nikt dziś nie pamiętałby o takim miejscu na ziemi jak Wigancice Żytawskie.
Marzenia, wizja i szacunek do tradycji być może wkrótce sprawią, że o Wigancicach będzie mówiła cała Europa, a na pewno cała Polska, bo takiego przedsięwzięcia w kraju jeszcze nie było. Oto zdegradowana przez przemysł wieś, wysiedlona, ma szansę odrodzić się na nowo, w poszanowaniu tradycji, środowiska i ma być zupełnie nowoczesną, ekologiczną wsią. Położona tuż przy granicy czeskiej ma ogromny potencjał i piękne widoki. Hałda ziemi zdążyła się zazielenić. Z dala od hałaśliwych dróg i kompleksu Turów, zdążyła zdziczeć przez ostanie 30 lat.
A teraz? Może to być najnowocześniejsza, najbardziej doskonała wieś w Polsce. Bo świadoma. Może ją zamieszkiwać ok 300 rodzin, tak jak to było tuż po wojnie, 100 działek jest już w rękach prywatnych. Są koncepcje i plany zagospodarowania wsi a do jej zamieszkania brakuje chęci władz – trzeba odbudować drogę, usprawnić wodociąg. We wsi 40 lat temu odkryto wody termalne, które mogą przydać się w ogrzewaniu budynków. Miejsce ma niesamowity potencjał. Wiedzą to nie tylko sentymentalni byli mieszkańcy ale także naukowcy i studenci, którzy chętnie realizują tu prace badawcze. Dzięki ich zaangażowaniu powstało już 8 różnych koncepcje wsi – do wyboru do koloru. Są w nich tarasy widokowe, agroturystyka, ścieżki piesze i rowerowe, platforma widokowa, trasy do narciarstwa biegowego, nowoczesne zagrody z naturalnych materiałów, współczesne domy przysłupowe. Jedna z prac magisterskich to projekt winiarni i spa w Wigancicach, pozostałe są nie mniej wyjątkowe. A to wszystko ma szanse na realizację, bo byli mieszkańcy i nowi właściciele działek są mocno zdeterminowani aby odbudować wieś na nowo. Naciskają na władze, szukają grantów i wierzą, że to niezwykłe miejsce znów będzie tętniło życiem. Z poszanowaniem dla natury, sąsiadów i okolicy. To prawdopodobnie działania bez precedensu. Spustoszona, w wyniku błędu, przestrzeń na nowo się odradza. Projekt Slow Village Revital nabiera przyspieszenia i dzieje się to za sprawą lokalnej społeczności przy współpracy Stowarzyszenia Dom Kołodzieja z uczelniami. Współczesna historia wsi to historia o korzeniach, przywiązaniu i marzeniach. A przede wszystkim historia ludzi z Wigancic, to także historia o zniszczeniu, nadziei i wizji. Historia z happy endem, którego wszyscy będziemy świadkami.